Woda na dzień dobry
Lubię rano napełnić piękny szklany pucharek czystą wodą. Zatrzymuję na chwilę zabieganie poranne stając w oknie i spoglądam w niebo. Takie picie wody nadaje jej niezwykły smak, harmonizuje mnie i dobrze wpływa na mój cały dzień. Pamiętam jak spodobał mi się ten sposób picia wody w komedii ”George prosto z drzewa”, jak przypomnienie więzi z naturą.
Kodowanie jedzenia
Zanim zacznę jeść, albo zanim zapakuję córce kanapkę szeptam dyskretnie – wprowadzam wibrację słowa – “ZDROWIE”, czasem jak jestem w fazie “oczyszczania”, czyli mówiąc szczerze – się odgrubiam szepczę cichutko : “dla osiągnięcia idealnej wagi”, a czasem przychodzą mi do głowy inne błogosławieństwa. Może to i jest wielkie dziwactwo, ale biorąc pod uwagę wielowiekową tradycję modlitwy przed jedzeniem… Zamiast “smacznego” życzę głośno, z uśmiechem współbiesiadnikom “Na zdrowie” i nikt się temu nie dziwi
Światło jak latarnia dla żeglarza
Gdy czekałam na córkę, zapalałam światło na ganku. Teraz, gdy sama wracam późno, z daleka widzę oświetlone schody i wiem, że ona czeka :). Dodatkowo zapala światełka w przerobionej przeze mnie witrynce, bo wie że ją lubię. Wchodząc nocą do uśpionego domu nie poruszam się po omacku, a moje myśli biegną do jej snów i rozświetlają je tęczowymi iskierkami.
Sama
Pomimo życzliwości bliskich i przyjaciół lubię czasem zdać się na samą siebie. Planuję wyjazd nie angażując w te przygotowania nikogo. Liczę tylko na siebie, nie uzależniam przebiegu podróży, ani jej charakteru od nikogo. Ostatnio los „utarł mi jednak nosa” i poczułam jak dobrze jest mieć na kogo liczyć w nagłych przypadkach. Gdyby nie życzliwość kolegi spóźniłabym się na warsztaty 🙂 , a bardzo lubię być punktualna.
Zaskakujące właściwości myśli
Odkryłam, że dobrze jest obserwować swoje myśli i czasem pozwolić im zabrzmieć, nie wypowiadając w słowach. Obserwuję wtedy jak myśl moja rozchodzi się w przestrzeni i rezonuje w głowach innych osób. Efekt takiego rezonansu to odpowiedź na pytanie zadane w myśli, albo wykonanie czynności, o którą myślą proszę. Cudowności
Cieszyć się pięknem na co dzień
Wczoraj sprzedałam Alfę. Nie wsiadłam do niej na pożegnanie. Nie lubię pożegnań, nie umiem się żegnać. Wszystko żyje we mnie, jakby czas nie istniał, gdzie tu miejsce na pożegnania. Patrzyłam po raz ostatni na jej piękne kształty i wymyślałam określenia, jaka ona jest? Mówią: użytkowe dzieło sztuki. Sztywne określenie, sztywne jak jej zawieszenie, które tak doskonale przywiera do drogi na zakrętach. Znajomi dziwią się – sprzedajesz Alfę? Taak, idealnie się ze sobą dogadywałyśmy: ta kultura pracy silnika, fantazyjność i niedoścignioność na drodze, stylistyka, wiem jak czuje się i wygląda kobieta- właścicielka czerwonej Alfy Romeo i to we mnie pozostanie. Czytaj dalej…